I z powrotem jesteśmy praktycznie w Europie. Na pewno jest tu bardziej europejsko niż w Europie Wschodniej na prawie każdym rogu jest Starbucks, Body Shop i Mc Donald. Macau było kolonią portugalską więc mamy tutaj sporą ilość katolickich świątyń. W jednej z nich jest nawet muzeum, wchodzimy do niego (bo jest za darmo i jest w nim chłodno) i mamy prawdziwy zimny prysznic. Czujemy się jak w samym środku hiszpańskiej inkwizycji mając przed sobą relikwiarze z częściami ciała różnych świętych, ręce poprzebijane gwoździami, fragmenty świętych figur złożone w skrzyniach i całą tą cierpiętniczą otoczkę chrześcijaństwa. Po miesiącu w otoczeniu zrelaksowanych buddyjskich posągów można doznać wstrząsu.

Dzielnica kasyn, miejsce gdzie przyjeżdżają tłumy bogatych Chińczyków spełnić się hazardowo, jest potwornie kiczowata, ale przy tym bezpieczna. Nie trzeba się obawiać że zostaniemy zwabieni do jakiejś jaskini hazardu, odurzeni i wypuszczeni bez środków do życia jak mogłoby to mieć miejsce w jakimś innym hazardowym miejscu Azji. Oprócz rozrywkowego kwartału w którym jest jasno jak w dzień a życie toczy się całą dobę reszta Macau jest spokojna i prowincjonalna, niewiele się w niej dzieje. Ponoć tylko szukając hotelu w celach noclegowych, można się pomylić i trafić do hotelu o innym profilu działalności i szybko zacząć mieć kogoś do towarzystwa, wszystko jednak odbywa się w sposób dyskretny i zawoalowany. Całe to państwo-miasto zajmuje strasznie mały obszar i nie wiem jak można spędzić w nim więcej niż weekend nie nabawiwszy się poważnej klaustrofobii. Dokądkolwiek nie pójdziemy, dochodzimy do jego końca i dalej iść już się nie da. Jeśli nie interesujemy się hazardem niewiele będziemy mieli tu do roboty. Z nudów chyba przeszliśmy go wzdłuż i wszerz. Nie wyobrażam sobie co można by tu było robić na przykład przez ponad trzy dni albo co gorsza przez tydzień. Warto je zobaczyć, bo posiada pewną specyfikę, po czym można dość szybko z czystym sumieniem z niego uciekać. Miejsce to jakoś szczególnie nie ujmuje i nie ma szczególnego wyrazu, jednak dla stęsknionych za Europą Europejczyków może mieć tę zaletę, że da się w miarę niedrogo napić się tutaj trunków z Portugalii w tym wina, no i kuchnia zawiera nieco europejskich akcentów w rozsądnej cenie. Dla kontynentalnych Chińczyków to pewnie przedsionek Europy, bo wszystko jest tu inne niż u nich.






