No to miejsce, to na serio musicie zobaczyć. Zamiast chodzić i przeżywać razem z setkami tysięcy innych ludzi te same turystyczne albo imprezowe doświadczenia w Porto albo Lizbonie, wystarczy zrobić ucieczkę na prowincję i zmienia się perspektywa. Jest to miejsce niesamowicie wręcz estetyczne, mogę powiedzieć że prawdziwa uczta dla oka (a jestem wybredna). Opactwo znajduje się na liście Unesco i jak na tak znane miejsce, jest tutaj zadziwiająco spokojnie.
Chcąc zobaczyć więcej tego typu obiektów, postanowiłam także zwiedzić Geronimos czyli Klasztor Hieronimitów w Lizbonie i to już nie było to samo z powodu dzikich wręcz tłumów. Gdybyście mieli zobaczyć tylko jedno miejsce i wybrać pomiędzy Alcobaça, położony niezbyt daleko od Alcobaça klasztor Batalha, a Geronimos – ja zdecydowanie wybieram to. Nie wiem oczywiście jak tu jest w sezonie, bo byłam mocno poza nim. Dzień przed sylwestrem i miejsce było puste, a pogoda piękna. Mało tego, o mały włos nie przyjechałabym tu wcale i zadecydował o tym tylko przypadek. Mieszkaliśmy w pobliżu Nazare i dopiero po wybraniu miejsca do mieszkania, okazało się że mamy do Alcobaça całkiem niedaleko. Miasto wprawdzie położone jest na uboczu, ale czasem może być i tak, że mogą się tutaj zatrzymywać wycieczki po drodze do Fatimy, więc moje informacje na temat ilości osób w tym miejscu mogą być znacznie zaniżone.

Ogólnie to nie jestem zagorzałą fanką gotyckich katedr. Interesują mnie bo są ciekawe, ale na pewno nie lubię długo w nich przebywać, bo czuję się trochę jakbym odwiedzała tunel strachu. Nie czuję się w środku dobrze, bo są zazwyczaj dość mroczne i opresyjne. Przerysowane środki wyrazu działają na mnie zbyt intensywnie. Nie mówię tu o prostych i niezbyt bogatych w ozdoby prowincjonalnych budowlach gotyckich, ale takich położonych w stolicach europejskich miast, mających wspólny mianownik: budowanych po sto i więcej lat, bardzo wysokich, bogatych w ornamentykę. Ponoć na wygląd sztuki gotyckiej wpływ miało spożycie sporyszu, który w tych czasach powszechnie występował w zbożu (miał działanie halucynogenne, a w większych dawkach wywoływał śmiertelne zatrucia).
Portugalski gotyk z Alcobaça znajduje się na całkowicie przeciwległym biegunie. Mało w nim ponurego charakteru. Z pewnością decyduje o tym położenie geograficzne. Cały olbrzymi kompleks zaczęto budować w stylu wczesnego surowego gotyku, który z czasem nabierał lokalnych wpływów. Część dobudowanych później pomieszczeń w stylu manuelińskim aż tętni od detali mauretańskich. Poza tym w Portugalii w zasadzie wszystkie budowle takie jak zamki czy obiekty sakralne robią olbrzymie wrażenie pod względem bardzo dużego wyrafinowania. Skala tego wyrafinowania jest nieporównywalna z obiektami położonymi bardziej na północy Europy. Mimo tego że obiekt powstał w czasach chrześcijańskiej rekonkwisty, przesiąknięty jest innymi wpływami. Całkiem niedaleko Alcobaça, znajduje się drugi dosyć podobny zabytek – klasztor Batalha (wybudowany prawie 200 lat później) i wygląda dużo bardziej standardowo. Tam nie znajdziecie tak wyraźnie tego o czym teraz piszę.

Kompleks klasztorny był olbrzymi, a w posiadaniu zakonników znajdowało się 44 tys. hektarów ziemi w tym kilkanaście miast. Ufundował go król Alfonso I jako pierwsze osadnictwo cystersów na tych ziemiach, miało to służyć promocji osadnictwa na terenach niedawno odbitych z rąk kalifatu. Pod względem architektonicznym w budowie klasztoru początkowo wzorowano się na opactwie cystersów w Clairvaux, jednak w tamtych czasach wznoszenie takich konstrukcji trwało tak długo, że całość zaczęła przesiąkać lokalnymi wpływami. Budowa kompleksu rozpoczęła się od kościoła w 1178 roku, a konsekrowano go dopiero w 1253. Początkowo kościół pozostał zgodnie z regułą cystersów wolny od zdobień i malowideł. W XIX wieku przywrócono mu pierwotny wygląd i usunięto większość naleciałości, które dobudowano. Kolejne obiekty powstawały później. Na przykład zakrystia z XVI wieku, posiada zachowane do dziś liczne zdobienia. Zakonnicy początkowo żyli w budynkach z drewna.
Jeśli chodzi o różne inne ciekawe informacje historyczne to warto przeczytać ten bardzo wyczerpujący artykuł.
Kolejnym tematem, który trzeba wspomnieć, a który elektryzuje osoby odwiedzające to miejsce, jest dość nieszczęśliwa historia miłosna, której efektem są dwa przepiękne sarkofagi z białego kamienia, które wyróżniają się tak, że nie sposób ich nie zauważyć zaraz po wejściu do obiektu. Są one zwrócone do siebie w taki sposób, by ciała kochanków były do siebie zwrócone twarzami i na sądzie ostatecznym zmarli mogli od razu się zobaczyć. Historia mocno istnieje w portugalskiej kulturze, ale na świecie jest mniej znana niż Romeo i Julia czy Tristan i Izolda. Król Pedro I zakochał się w szlachciance Inês de Castro, która przybyła na dwór towarzysząc jego przyszłej żonie Konstancji Manuel Kastylijskiej. Prawdopodobnie wziął z nią potajemny ślub oraz miał czwórkę dzieci, jednak dość szybko została ona zamordowana przez jego ojca – króla Alfonso IV. Król najpierw spektakularnie zemścił się na mordercach ukochanej, a potem zlecił wykonanie przepięknych nagrobków, które możemy podziwiać. To najwybitniejszy przykład nagrobnej rzeźby gotyckiej w Portugalii, posiada niesamowicie wykonane detale, w które bardzo długo można się wpatrywać. Klasztor był miejscem pochówku innych królów Portugalii.
Bardzo interesująca jest także kuchnia, w której można było łowić ryby tuż z rzeki Alcoa, która przez nią przepływała (obecnie rzeka wyschła). Wrażenie robią również monstrualnej wielkości paleniska. W okresie szczytowej świetności żyło tam według wierzeń 999, albo około tysiąca mnichów. Region Alcobaça był jednym z najbardziej postępowych i produktywnych regionów w kraju. Stopniowo życie mnichów coraz bardziej zdominowała dekadencja 🙂 a w 1834 rozwiązano w Portugalii zgromadzenia klasztorne.