Blagaj 2013

Z całkiem ciekawego i przyjemnego miejsca jakim było Plivskie jezioro i miasto Jajce, przenosimy się do jeszcze lepszego, a mianowicie do Blagaju, który ma być naszą bazą wypadową do pobliskiego Mostaru, ale okazuje się być o wiele bardziej interesujący niż sam Mostar opanowany przez tłumy polskich wycieczek z Chorwacji. Miasteczko istnieje co najmniej od roku 1423, kiedy to po raz pierwszy wymieniono je w źródłach i świetnie zachowało historyczną, typowo wiejską zabudowę. Swój szczyt rozwoju przechodziło w wiekach XV-XVI, wtedy też ukształtowało się ostatecznie jako miasto.  Podzielone było na dzielnice mieszkalne zwane mahalami. Każda miała swój meczet, cmentarz i wiele budynków użyteczności publicznej takich jak łaźnie czy młyny (do dzisiaj nie przetrwało zbyt wiele). Zrobione z kamienia domy ulokowane są wzdłuż płynących przez Blagaj rzek i strumieni, by każdy mieszkaniec miał dobry dostęp do wody. Są malowniczo obrośnięte winoroślą, wszędzie znajduje się mnóstwo drzew owocowych, z których sypią się owoce. Wieczorową porą w lokalnych knajpach tętni życie – mężczyźni tłumnie siedzą na kawie albo rakiji. Znajduje się tu kilka zabytkowych domów-rezydencji, typowych dla ottomańsko-bośniackiej architektury mieszkalnej, z wydzieloną częścią publiczną przeznaczoną dla mężczyzn i gości, oraz część prywatną przeznaczoną wyłącznie dla kobiet. Na szczególną uwagę zasługują domy rodzin Kolaković i Velagić, ten ostatni jest przeznaczony do zwiedzania, ale nie zdążyłam żadnego odwiedzić, bo było za późno. Z drugiej strony – oglądałam podobne domy w Melniku i raczej nie było to zbyt interesujące (ale Melnik w porównaniu do Blagaja jest zupełnie martwy). Warto przejść się nad kamienny most Karađoz-beg z roku 1570, który jest tak dobrze wkomponowany w otoczenie, że wręcz można go nie zauważyć. Zupełnie nie wyróżnia się jako zabytek, jest normalnie używany, a dzieciaki szaleńczo jeżdżą po nim na rowerkach. Miejscowość wygląda jakby czas się w niej zatrzymał, ale nikt nic sobie z tego nie robi. Nie ma kolejek turystów i japońskich wycieczek, właściwie jest to atrakcja całkowicie naturalna. Nikt nie sprzedaje tutaj biletów wstępu (na przykład na zamek czy do tekiji), a każdy człowiek z zewnątrz jest bardziej gościem niż turystą. To bardzo kontrastuje z Mostarem, który chcąc tego czy nie, za sprawą położenia wyrósł na lokalne centrum wycieczek fakultatywnych. Blagaj znajduje się na liście kandydatów do znalezienia się na UNESCO i tutaj można poczytać sobie więcej o geograficzno-historyczno-architektonicznej specyfice tego miejsca.

bih_blagaj_cmentarz_001.jpg
Stary osmański cmentarz.
bih_blagaj_cmentarz_002.jpg
Księżyc i cyprysy.

Znajdują się tu także interesujące ruiny zamku Stjepan Grad dominujące nad okolicą. Już w czasach rzymskich na wzgórzu wybudowano punkt obserwacyjny, zwany Mala Gradina. Z roku 948 pochodzi pierwsza wzmianka o wybudowanym obok forcie i od tej daty funkcjonował w tym miejscu składający się z dwu części kompleks obronny. Zamek odegrał kluczową rolę w rozwoju prowincji Hum (tak wcześniej nazywały się tereny na których części obecnie znajduje się Hercegowina). Od warownej twierdzy bierze swój początek miasto Blagaj – stopniowo osadnictwo przenosiło się także na zewnątrz zamku. W tych  czasach istniała w twierdzy cerkiew Kosmy i Damiana i zachowały się napisy w cyrylicy.  Fort był w posiadaniu najważniejszego bośniackiego króla Stjepana Vukšić Kosača. Od niego pochodzi nazwa regionu Hercegowina. Urodziła się w nim także bośniacka królowa Katarina Kosaca-Kotromanic, która  została Błogosławioną w kościele katolickim. W 1465 roku był oblegany przez Turków, następnie przeszedł w ręce tureckie. Zamek był używany przez Turków, którzy kilkakrotnie go remontowali. Do 1853 roku stacjonował w nim wojskowy garnizon, ale od dawna  miejscowość przestała się liczyć, bo dużo ważniejszym ośrodkiem miejskim stał się Mostar. Zamek położony jest na stromym i trudnym do zdobycia wzgórzu o wysokości 310 m. Tylko z jednej strony da się na niego wejść a pozostałe ściany to pionowe klify.  Rozciąga się z niego bardzo rozległy widok, bo tuż za Blagajem teren się wypłaszcza i zaczyna się dolina Neretwy oraz  rozległe tereny uprawy winorośli. Warto udać się na niego żeby obejrzeć zachód słońca, chociaż droga jest trochę zagmatwana, w pewnym miejscu trzeba skręcić w wąską dróżkę, chociaż logika nakazywałaby iść prosto, jednak efekcie tego zaczynamy omijać zamek. Cała droga na górę, bez błądzenia w jej poszukiwaniu zajmuje około godziny.

bih_blagaj_zamek-stjepan-grad_001.jpg
Droga na zamek w wyższych partiach wygląda tak.
bih_blagaj_zamek-stjepan-grad_002.jpg
A to już sam zamek.
bih_blagaj_widok-z-zamku-stjepan-grad_001.jpg
Z którego roztacza się taki widok na okolicę.
bih_blagaj_zamek-stjepan-grad_003

Klasztor derwiszów – Tekija z czasów tureckich jest położona w miejscu niezwykle malowniczym i dosłownie zapierającym dech w piersiach – pod wysoką na dwieście metrów skałą, która tworzy masywne nawisy i spod której wypływa na powierzchnię krystalicznie czysta podziemna rzeka Buna, która bierze swój początek kilkanaście kilometrów wcześniej. Budynek niesamowicie współgra z otoczeniem, mimo że znajduje się w miejscu gdzie łączy się ze sobą tyle żywiołów na raz. Nie wiem czy nawet w dalszej europejskiej okolicy, jakakolwiek architektura może równać się pod tym względem z blagajską tekiją. Jej twórcy wpadli na pomysł niezwykle odważny i efekty tego są niesamowite. Takie były założenia stawiania tego typu budowli – najchętniej budowano je u źródeł rzek, co miało związek z wiedzą i poznaniem.  Tekija po raz pierwszy wymieniana jest w źródłach historycznych w roku 1663. W XIX wieku została przebudowana i jej wygląd zachował się do dziś. Nie wiadomo jak wyglądała wcześniejsza konstrukcja, gdyż nie zachowała się żadna wzmianka na ten temat.  W latach pięćdziesiątych XX wieku została opuszczona i zaczęto wykorzystywać ją w celach turystycznych. Dopiero tuż przed wojną w byłej Jugosławii oddana została ponownie w ręce derwiszów. Obecnie znajduje się w rękach bractwa Nakszbandijja. Gruntowny remont przeszła w roku 2012. W miejscu skąd wypływa podziemna rzeka, znajduje się jaskinia, którą można zwiedzić za pomocą wynajętej łodzi.

bih_blagaj_tekija_001.jpg
bih_blagaj_tekija_003.jpg
bih_blagaj_tekija_002.jpg
bih_blagaj_tekija_wnetrze_002.jpg
bih_blagaj_tekija_wnetrze_001.jpg
bih_blagaj_tekija_wnetrze_003.jpg

Tekija otoczona jest przez mnóstwo restauracji. W wodach wypływającej na powierzchnię podziemnej rzeki Buny hoduje się tu ryby na przykład endemiczny gatunek pstrąga.  W restauracjach jedzenie jest bardzo dobre, ale ceny trochę biją po głowie – jadłam tu najdrożej w Bośni. Wszystkie urządzone są w stylu osmańskim i położone tuż nad rzeką. Siedzenie nad lodowatą wartką wodą ma pomagać na upał, aczkolwiek przyciąga też całe hordy os. Pstrąg hodowany w wodach buny mierzy maksymalnie 15 centymetrów i w niczym nie przypomina czterokrotnie większych nieszczęsnych pstrągów z supermarketu.

Podziel się z innymi: